Opublikowany przez: Kasia P.
Autor zdjęcia/źródło: pressfoto / Freepik
W rozmowach z rodzicami moich pacjentów zawsze podkreślam, że to nie oceny, ale wysiłek, jaki dziecko w nie wkłada, jest ważny. Niestety często spotykam się z odmienną postawą – rodzice oczekują, że dziecko będzie dostawało same 4 i 5. A to nie jest korzystne wymaganie. Przecież ostateczny efekt nauki, czyli ocena, nie zależy w 100% od dziecka. Po jego stronie leży nauczenie się danego materiału wypracowanymi przez siebie metodami. Reszta zależy od nauczyciela i okoliczności zewnętrznych, np. jakie będą pytania, czy nauczyciel będzie w dobrym humorze, jaką atmosferę stwarza podczas sprawdzianów, czy przekazuje swoją pasję uczniom, czy też zniechęca ich do danego przedmiotu, jak dziecko czuje się w dniu sprawdzianu, jak mocno się stresuje itd. Dzieci skrywają swoje oceny, gdy boją się powiedzieć o nich rodzicom, a chwalą się nimi, gdy w oparciu o nie budują swoją samoocenę. Niestety w tym ostatnim przypadku prowadzi to do ciągłego dążenia do sukcesów i osiągnięć, a w życiu dorosłym do gonienia za tym, co niedoścignione i do wiecznego niezadowolenia z siebie.
To zależy od preferencji, upodobań i zdolności dziecka. Czasami młodzi ludzie są w miarę dobrzy ze wszystkich przedmiotów, a czasami mają raczej wybiórcze umiejętności i tzw. umysł ścisły albo humanistyczny. Mogą także być sportowcami i sprawdzać się w zajęciach ruchowych. Warto w tym zakresie podążać za dzieckiem i rozwijać te obszary, w których może ono poczuć się wystarczająco dobre, doceniane. Warto słuchać dziecka, co lubi robić, czego chce się uczyć, jakie nowe umiejętności poznać, także z obszaru pozaszkolnego. Może okazać się, że dziecko lubi piłkę nożną, taniec, programowanie. Zatem nie należy skupiać się tylko na rozwijaniu umiejętności i wiedzy szkolnej, ale warto zadbać o to, aby dziecko mogło również spełniać się w innych dziedzinach.
W mojej opinii warto, oglądając świadectwo dziecka, zastanowić się nad tym, ile wysiłku wkłada w te oceny. Jeżeli dziecko – szczególnie w pierwszych klasach szkoły podstawowej – ma same piątki, prawie wcale się nie uczy, a pamięta dużo z lekcji, to znak, że ma postawione za małe wymagania edukacyjne.
Pierwszy etap szkolny to czas na nauczenie się organizowania sobie nauki, wypracowanie własnych sposobów uczenia się oraz ćwiczenie umiejętności zmuszania się do nudnych zajęć. Gdy dziecko nie zrealizuje tych zadań, to od IV klasy mogą pojawić się problemy z odrabianiem lekcji, efektywnym uczeniem się, z uwagi na zwiększenie objętości materiału, jaki trzeba przyswoić, prac, jakie trzeba wykonać. Już sama pamięć na tym etapie edukacyjnym nie wystarczy.
Z kolei drastyczne obniżenie ocen dziecka na świadectwie może oznaczać, że dzieje się z nim coś niedobrego. To jeden z czynników mogących wskazywać na problemy emocjonalne, np. depresję. Warto zastanowić się, co takiego wpłynęło na obniżenie ocen i zaangażowania dziecka w naukę. Zawyrokowanie lenistwa, często jest błędną i powierzchowną diagnozą.
Uważam, że szczególne celebrowanie ocen dziecka na świadectwie jest szkodliwe. Dzieci uczą się, że to oceny są najważniejsze dla rodzica i to dobre oceny. A, jak wspomniałam wcześniej, sam efekt, czyli ocena zależy od wielu czynników. Zdecydowanie lepiej nagradzać wysiłki dziecka, ale na bieżąco, np. fajnym czasem wspólnym, ciekawymi zajęciami po odrobieniu lekcji czy nauce oraz ciepłymi gestami, a nie raz do roku. Nagroda szkolna jest sposobem szkolnym na zachęcanie uczniów do większych starań oraz rywalizacji, wakacje są nagrodą naturalną za rok ciężkiej pracy, a przytulenie lub miłe słowo – nagrodą rodzicielską.
Zastanawiam się po co? Samo świadectwo nie jest przecież oznaką tego, ile dziecko włożyło pracy w otrzymane na koniec roku oceny. Często jest przecież tak, że bardzo mocno wypracowana dwójka jest więcej warta niż lekką ręką zdobyta piątka. Ja zdecydowanie jestem zwolenniczką pochwał słownych, opisowych, w których możemy wskazać, jakie zachowania dziecka napawają nas dumą. Na przykład to, że nasz syn lub córka walczył do końca o zaliczenie matematyki i nie poddał się nawet wtedy, gdy musiał poprawić sprawdzian dwa razy.
Chwaląc dziecko za rzeczywisty trud, za konkrety, pokazujemy mu, jakie zachowania i jakie postawy w życiu cenimy. Takie pochwały są dla dziecka drogowskazem na przyszłość, budują jego samoocenę, wskazują na mocne strony charakteru. Sam stopień nie mówi wiele, poza tym, że liczy się efekt, niezależnie jaką drogą osiągnięty.
Z jednej strony myślę, że to dobry sposób szkoły na docenienie zaangażowania rodzica w życie społeczności uczniowskiej i we współorganizowanie różnych imprez na terenie szkoły i poza nią. Jeśli spełnia on tylko funkcję podziękowania rodzicom, to jest w pełni uzasadniony i może zachęcać innych rodziców do bardziej aktywnego uczestniczenia w życiu szkoły. Natomiast błędem jest w mojej ocenie gratulowanie rodzicom w formie listu wyników ich dzieci. Odbiera to zasługi uczniom, umniejsza ich trud, przerzuca odpowiedzialność za proces uczenia się na dom. Możemy przyjrzeć się podobnej sytuacji z trochę innej perspektywy. Czy słuszne jest gratulowanie mężowi i dzieciom za wyniki w pracy żony i mamy? Przecież to ona jest odpowiedzialna w pracy za to, ile wykona zadań i jak dokładnie się do nich przyłoży. Rodzina może ją wspierać, ale przecież taka właśnie jest jej funkcja. Bliscy pomagają, ale samo zaangażowanie i wysiłek leży po stronie dziecka.
Pierwszym i najważniejszym krokiem jest ustalenie, przy współpracy z wychowawcą, dlaczego dziecko osiąga słabe wyniki w nauce. Często dużym utrudnieniem są różne zaburzenia w sferze poznawczej, które mogą znacząco wpływać na proces uczenia się i realizacji zadań. Przyczyna może także tkwić w organizacji dnia codziennego i sposobach nauki, jakie stosuje dziecko, w postawach wychowawczych rodziców, podejściu do nauki, w braku kontroli rodzicielskiej nad systematycznością odrabiania pracy domowej, w problemach emocjonalnych. Zawsze trzeba brać pod uwagę ograniczenia dziecka, stawiając przed nim nowe wymagania. Z uwagi na liczne przyczyny tych trudności, zachęcałabym do skorzystania z pomocy psychologa w ustaleniu planu działania. Klucz do sukcesu to postawienie przed dzieckiem realnych wymagań i pokazanie mu, że może je spełnić. Jak motywować? Rozmową, pochwałami, wprowadzeniem zmian w sposobach uczenia się, a przede wszystkim wiarą w dziecko, że uda mu się osiągnąć zamierzone cele.
Za wywiad dziękujemy
Psycholog poradni Co Tam? >>
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.